Czego nauczyły mnie rekiny

Sally Aitken wyraźnie podziwia swoją bohaterkę i podziwem tym nas zaraża. 
Czego nauczyły mnie rekiny
Życiorys 85-letniej Valerie Taylor mieści w sobie wszystko, co biograficzne kino lubi najbardziej. Są tu stawiane przez los przeszkody i przechodząca w heroizm determinacja, by je pokonać; jest też niemal tragiczny światopoglądowy konflikt, ale i zachodząca na czas chlubna przemiana. W "Tańczącej z rekinami" biogram ten rozpostarto na styku biologii, XX-wiecznej historii i popkultury. Sfilmowane przez Sally Aitken losy podwodnej poszukiwaczki przygód rodem z Australii, ekspertki od rekinów, która miłość do morskich łowów zamieniła na troskę o swoje niedoszłe ofiary, a kuszę – na aparat fotograficzny, jest równocześnie świetnym dokumentem, w którym nauka wyciągana z przeszłości każe z nadzieją spoglądać w przyszłość.

Nie każdy kojarzy Valerie Taylor, za to wszyscy zetknęliśmy się z jej twórczością. Pierwsza podwodna operatorka Hollywood, mimo współpracy z National Geographic, zasłynęła przede wszystkim jako autorka ekstremalnych zdjęć do "Szczęk". Zapytacie, czy demonizujący żarłacze białe Spielbergowski horror to najlepsza forma promocji dla prozwierzęcej aktywistki. Prosta odpowiedź na to pytanie byłaby zaledwie fragmentem dłuższej historii świadczącej o przekleństwach świetnie sprzedającej się popkultury i jej nieplanowanym wpływie na rzeczywistość. W bogatym portfolio australijskiej dokumentalistki znajdziemy także działalność dalece chlubniejszą. Jako pionierka fotografowała piękno oceanu, burzyła mity w opowiadaniu o podwodnym życiu, działała medialnie i wykonywała świetną pracę dokumentacyjną i badawczą na rzecz morskich stworzeń oraz ochrony środowiska. Na ekranie niespotykana odwaga idzie za rękę z miłością do przyrody, a adrenalinę napędza głód wiedzy i pragnienie międzygatunkowej interakcji.

Sally Aitken wyraźnie podziwia swoją bohaterkę i podziwem tym nas zaraża. W 2021 roku może sobie na to pozwolić. Wyrzuty sumienia obecnej na ekranie Taylor – niegdyś mistrzyni w myśliwskim fachu rzucającej wyzwanie towarzystwu hardych, uprzedzonych mężczyzn – są dla niej zbyt bolesne, by nie zrozumieć jej przemiany. Taylor spłaciła winy z nawiązką. Uzależniona od nurkowania bohaterka ma w sobie zresztą tyle uroku, dystansu do siebie i niewyczerpanej werwy, że swoją transformację mogłaby uwiarygodnić samym tylko uśmiechem i widoczną na twarzy radością na wieść o kolejnym spotkaniu z morskimi przyjaciółmi. Nawet jeśli byle recenzja nie znosi rzeczonej prostoty, błękitne oczy bohaterki uszlachetniają jej biograficzny zwrot. W sukurs przychodzi tu zresztą napisana przez życie, obejmująca pół wieku romantyczna historia (współpracownik i przyjaciel, z którym dzieliła życie, umarł w 2012 r.). "Tańcząca z rekinami" dokumentuje bowiem piękną przemianę i szlachetne życie przeżywane we dwoje.

Aitken pomagają inne gadające głowy. Żywa narracja Taylor (anegdoty z planu "Szczęk" to złoto!) konfrontowana jest z jej przyjaciółmi (np. synem Jean-Michela Cousteau czy żoną Petera Benchleya, autora literackiego pierwowzoru "Jaws"), zasłużonymi stronnikami (np. oceanografką Sylvią Earle), ale i z furą arcyciekawych materiałów archiwalnych. Dokumentacja sztamy z meduzą i płaszczką sąsiadują ze sceną głaskania węża morskiego, rozmowy z fokami czy zapierającego dech karmienia rekina. Nagrania wykonane przez Taylor i jej męża czy zdjęcia sprzed półwiecza przenoszą nas do środowiska raf koralowych, kiedy jeszcze mieniły się kolorami, a morskich gatunków nie pustoszyły klimatyczne zmiany. Jednocześnie widać w tych ujęciach budzącą grozę, brutalną ludzką beztroskę, wynikającą z fałszywego przekonania, iż ocean to prezentowy worek bez dna.

Aitken, podobnie jak jej idealistyczna (lecz nie idealizująca) bohaterka, nie nostalgizuje więc przeszłości, ani nie antropomorfizuje brutalnej morskiej fauny. Plasuje swój film gdzieś między słusznym testamentem Davida Attenborough ("Nasza planeta"), a świadectwem spotkania z Innym ("Czego nauczyła mnie ośmiornica"), zapewniając nam przy tym niejeden skok adrenaliny, tonę uśmiechu na twarzy i nie lada pokrzepienie. Brawo!
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones